Licznik odwiedzin

Dzisiaj12
Wczoraj14
Wizyt w tygodniu58
Wizyt w miesiącu237
Łącznie wizyt53011

Imieniny

Dzisiaj jest: 19 Kwiecień 2024    |    Imieniny obchodzą: Adolf, Leon, Tymon
Orkiestra w latach 1945-1985

Jesienią 1945 r. z inicjatywy Henryka Świadka, a przy wsparciu Jana i Józefa Janusów oraz Andrzeja Garusa (członków wiejskiej kapeli) został stworzony zespół miejscowej orkiestry dętej. Za dokładną datę jego powstania należy przyjąć dzień 18 listopada 1945 r.

W orkiestrze rozpoczynającej od podstaw swoją działalność pod batutą Bronisława Podugorniego z Tłuczani znaleźli się: Marian Kowalczyk, Józef Karamański, Kazimierz Garus, Władysław Mika, Stanisław Żmuda, Władysław Chudy, Jan Leszczyński, Tadeusz Garus, Franciszek Kot, Ferdynand Bałys, Andrzej Garus, Stanisław Foryciarz, Jan Janus, Jan Kwarciak. Wielu z nich, to członkowie młodzieżowych i konspiracyjnych organizacji, do niedawna, walczącej wsi.


Od lewej stoją: Karamański Leon, Leszczyński Jan, Garus Andrzej, Kot Franciszek, Ekspedyt Garus, Brania Ludwik, Bałys Piotr, Kowalczyk Stanisław, Foryciarz Stanisław, Bałys Ferdynand, Kowalczyk Marian - kapelmistrz, a siedzą od lewej: Dubel Józef, Stanisław Mruczek.

A oto jak o powstaniu orkiestry pisał uczestnik tych wydarzeń Tadeusz Bałys  w artykule „Śladami wspomnień” zamieszczonym w dwutygodniku społeczno-gospodarczym „Wieści” z Nr 29-30 z 21-28 lipca 2002r.

„...A zaczęło się tak. Moja rodzinna wieś przygnębiona poniewierką swych synów, żołnierzy września 1939 roku i osób wywiezionych na przymusowe roboty do Niemiec, Austrii i Czech, brutalnie oderwana od kościoła parafialnego w Woźnikach i częściowo włączona do Rzeszy ostrzeliwana i plądrowana przez niemieckich strażników granicznych w pogoni za uciekinierami z głębi Niemiec, nękana kontyngentami ziemiopłodów i zwierząt gospodarskich a latem 1944 roku przecięta z południa na północ wykopem przeciwczołgowym ani na chwilę nie straciła wiary w ostateczne zwycięstwo. Początkowo liczyliśmy lata, które nas dzieliły od niepodległości. Potem miesiące i tygodnie, a w styczniu 1945 roku już tylko noce i dnie. A kiedy Niemcy pod naporem Rosjan opuścili wieś ludzie natychmiast rzucili się do usuwania szkód wojennych odrabiania zaniedbań okupacyjnych przeszłości.

Doświadczenia organizacyjne, gospodarcze i kulturalne wsi z lat dawnych okazały się w powojennej rzeczywistości niesłychanie pożyteczne. To właśnie dzięki tym doświadczeniom starzy działacze chłopscy już w lutym 1945 roku reaktywowali Stronnictwo Ludowe a jego przywódcę w osobie Franciszka Świadka wynieśli do godności przewodniczącego powiatowej rady w Wadowicach. Dwa miesiące później młodzi Zygodowianie reaktywowali Związek Młodzieży Wiejskiej „Wici” a kolegę Piotra Bałysa delegowali na wiceprezesa Zarządu Wojewódzkiego „ZMW” Wici w Krakowie. Pierwszym czynem społecznym Wiciarzy z Zygodowic było zasypanie rowu przeciwczołgowego na polu Henryka Świadka mistrza krawieckiego, który wobec konieczności przywrócenia własnej ziemi walorów rolnego użytkowania okazał się całkowicie bezradny. Dopiero Władysław Kowalczyk Jego dawny służący w wówczas już wykwalifikowany kowal i zarazem prezes koła ZMW Wici zaapelował do młodych mężczyzn o likwidacje tej szkody wojennej.

I stało się, któregoś popołudnia wiosennego dyskretnie zgromadziliśmy się z łopatami na polu Henryka Świadka i z ochota zabraliśmy się do pracy. Początkowo wydawało się nam, że jest to zajęcie na dwie trzy godziny. Tymczasem po ośmiu godzinach szaleńczego wysiłku, mimo widnej nocy końca roboty nie było widać. Dopiero o świcie stuknęliśmy się łopatami na znak, że zadanie zostało wykonane. Byliśmy potwornie zmęczeni. Bolały nas głowy, ramiona i ręce, drżały nogi, pot zalewał nam oczy a nasza skromna odzież robiła wrażenie szmat wyjętych z wody.

Byliśmy głodni i spragnieni. Schodząc z pola nie rozmawialiśmy ze sobą. Przed domem Henryka Świadka czekał na nas Stefan Kowalczyk – czeladnik krawiecki prawa ręka mistrza Świadka, który nas zabrał do holu gdzie czekał na ans bochen chleba wielkości koła od wozu, garnuszek masła, słój sałatki z zielonych pomidorów na pół słodko, dzban wina z jabłek domowej roboty, nakrycia stołowe i szklanki. Pół godziny później było już po bal. Natomiast Henrykowi Świadkowi dopiero w południe powiedziano, ze może sądzić ziemniaki na polu wyrównamy przez młodzież. Mistrzowi wypadły nożyce z ręki i zaraz pobiegł na pole a po powrocie wciąż powtarzał jak ja się im za to wywdzięczę. W tym samym czasie Andrzej Tabak przystąpił do organizacji pierwszej po wojnie zabawy od gołym niebem z bufetem i tańcami przy orkiestrze dętej z Tłuczani. Organizatorowi tej imprezy chodziło nie tylko o odreagowanie towarzyskiej pustki, która wisiała nad wsią graniczną przez pięć lat okupacyjnych lecz także o nawiązanie do pięknej tradycji kulturalnych zabaw z czego Zygodowice słynęły w okresie międzywojennym.

Zabawa się udała. Młodzież bawiła się pięknie śpiewając przy orkiestrze przedwojenne przeboje. W pewnej chwili kapelmistrz Bronisław Podugorni zawołał – Wy tu macie tylu młodych, zgrabnych chłopaków z dobrymi głosami, że gdybym tak z nimi popracował prze jesień i zimę to na wiosnę mięlibyście własna orkiestrę. Ktoś się roześmiał a ktoś zawołał ”wolne żarty” – czemu Kapelmistrz zaprzeczył twierdząc, że to nie są żarty to jest prawda chciejcie się o tym przekonać. Najpoważniej potraktował tę wypowiedź Władysław Kowalczyk – Prezes Koła ZMW Wici, który podszedł do Kapelmistrza i odbył z nim dłuższą rozmowę. Tydzień później prezes Kowalczyk udał się do Henryka Świadka z propozycją aby mistrz w dowód wdzięczności młodym Zygodowianom za zlikwidowanie szkody na Jego polu zechciał założyć wiejską orkiestrę dętą. Henryk Świadek wysłuchał propozycji, po czym stanął pod wielkim lustrem, które maskowało drzwi wejściowe z pracowni krawieckiej do pokoju na poddasze, przeciągnął się i chichocząc zawołał ”Władek a skądże ja ci wezmą tylu muzykantów?”. Muzykantów odezwał się Kowalczyk my mamy we wsi zdolnych chłopaków trzeba tylko kupić instrumenty i zawrzeć umowę z Kapelmistrzem Podugornim z Tłuczani, który podczas zimy nauczy chłopaków grać. Wkrótce po tej rozmowie przez wieś przemknęła wieść, że Henryk Świadek w dowód wdzięczności chłopakom, którzy wylali wiadra potu przy zasypywaniu rowu przeciwczołgowego na Jego polu założyć na swój koszt orkiestrę dętą w Zygodowicach na pożytek wsi i jej kultury. I to była główna, ale nie jedyna przesłanka, która legła u podstaw decyzji Henryka Świadka w sprawie założenia orkiestry. Nie będę ukrywał, że Henryk Świadek był człowiekiem głuchym z wrodzonymi zaburzeniami mowy, jednak w sposób sobie tylko wiadomy kochał muzykę, śpiew i taniec. Kochał życie towarzyskie. W młodości często odwiedzał dom ludowy, oglądał przedstawienia, zaśmiewał się podczas wieczorów śpiewu, tańca i humoru. Przychodził na zabawy i festyny, bale karnawałowe i zawsze był najelegantszym gościem.

Henryk Świadek był człowiekiem rozważnym to też w chwili podejmowania decyzji o założeniu orkiestry miał świadomość, że organizacji tego przedsięwzięcia w pojedynkę może nie udźwignąć, dlatego zwrócił się do Mariana Kowalczyka i Jana Janusa z propozycją współpracy na tym polu. Obaj koledzy zakochani w muzyce i umiejący już grac na różnych instrumentach niezwłocznie podjęli działania. Najpierw zwerbowali 30 młodych utalentowanych muzycznie mężczyzn a następnie odbyli spotkanie z Bronisławem Podugornim kapelmistrzem z Tłuczani, z którym Henryk Świadek zawarł umowę na szkolenie orkiestry. Spotkanie się udało a ocena kandydatów na muzykantów była pozytywna. Kolejne zadanie polegało na wyszukiwaniu i zakupieniu potrzebnych instrumentów muzycznych. Sprawa była trudna, bo po wojnie nie było rynku instrumentów muzycznych. Trzeba było odwiedzać place targowe, komisy i orkiestry i zdobywać w ten sposób informacje o źródłach zakupu instrumentów. Dzięki operatywności kolegów Mariana Kowalczyk i Jana Janusa w październiku 1945 roku orkiestra dysponowała kompletem instrumentów, za które z wyjątkiem kilku zapłacił Henryk Świadek jako, że był założycielem orkiestry. Szkolenie muzykantów przy użyciu instrumentów po teoretycznym wstępie rozpoczęło się w listopadzie 1945 roku i odbywało się w domu Henryka Świadka. Pragnę przy tym podkreślić, że atmosfera w zespole uczących się muzykantów była wspaniała. Organizacja zajęć wzorowa. Nie zdarzało się żeby ktoś opuścił zajęcia albo nie odrobił zadania domowego, które polegało na wyćwiczeniu cząstki utworu muzycznego, które zadał Kapelmistrz. Ale były także momenty zabawne. Kiedyś kapelmistrz Podgórny zapytał, – Kto jest najważniejszy w orkiestrze? Wówczas basista Stanisław Foryciarz odpowiedział – Ja Panie Kapelmistrzu, bo mam największą trąbę. Orkiestra z tygodnia na tydzień robiła postępy. Pierwszy etap szkolenia trwał 6 miesięcy i zakończył się decyzją Założyciela orkiestry odbycia ogólnowiejskiego koncertu pieśni majowych, patriotycznych i wojskowych. Okazją szczególną do tego koncertu była 155 rocznica Konstytucji 3-go Maja. Henryk Świadek przypomniał sobie, że 10 lat temu tj. 3 maja 1936 roku kapela Józefa Janusa w strojach krakowskich odwiedziła zagrody chłopskie w Zygodowicach i przed każdym domem zagrała „Witaj Majowa Jutrzenko Świeć naszej Polskiej Krainie uczcimy się piosenką, która w całej Polsce słynie – Witaj Ma 3-ci Maj u Polaków błogi raj”.

Tym razem na wieś poszła orkiestra dęta pod batuta Bronisława Podugornego i bez mała przed każdym domem zagrała „Chwalcie łąki umajone…”, „Po górach, dolinach…”, „Serdeczna Matko…”. Grano pieśni patriotyczne, „Warszawiankę”, „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród” i marsze wojenne. O pieniądze było wtedy bardzo trudno a mimo to Zygodownianie przekazali na dobry początek kilkanaście tysięcy złotych. Koncert był udany i nazwano go majowym chrztem orkiestry.

Jesienią 1945 roku orkiestra spotkała niemiła niespodzianka. Otóż dwaj czołowi korneciści tj. Marian Kowalczyk i Józef Karamański otrzymali wezwanie do odbycia zasadniczej służby wojskowej w Siedlcach k. Warszawy. Zły nastrój w orkiestrze trwał do nadejścia z wojska wiadomości, że obaj korneciści z Zygodowic zostali wcieleni do wojskowej orkiestry tej jednostki. Wszyscy się ucieszyli, że po powrocie z wojska

M. Kowalczyk i J. Karamański zasilą własną orkiestrę w rodzinnej wsi. Drugi etap szkolenia orkiestry pod okiem kolejno zatrudnianych kapelmistrzów trwał dwa lata. Wreszcie jesienią 1948 roku Marian Kowalczyk i Józef Karamański nie skorzystali z propozycji dowództwa i nie pozostali zawodowymi muzykantami w orkiestrze wojskowej w Siedlcach, lecz powrócili do domów. Wkrótce potem obaj koledzy wstąpili z powrotem do orkiestry w Zygodowicach, a Marian Kowalczyk objął funkcję Kapelmistrza i sprawował ją społecznie przez 40 lat. To nie do wiary a jednak takie są fakty. Obecnie od 13 lat funkcję Kapelmistrza orkiestry dętej w Zygodowicach sprawuje Stanisław Mruczek, który wyrósł w tej orkiestrze i z powodzeniem zastępuje swego starszego Kolegę na tym stanowisku.

W 1949 roku orkiestra przekroczyła granicę własnej wsi i parafii i pod batutą Mariana Kowalczyk wzięła udział w patriotycznych uroczystościach Święta Ludowego w Wadowicach. Kiedy muzykanci podeszli w strojach krakowskich do trybuny honorowej na terenach zielonych nad rzeką Choczenką zgromadzeni uczestnicy uroczystości powitali ich burzą oklasków, a orkiestra podziękowała za powitanie wiązanką melodii ludowych. Potem były hymny a po części oficjalnej orkiestra przeszła ulicami Zatorską, 3-Maja i Sienkiewicza gdzie na placu Spółki Rolnej odbyło się spotkanie orkiestry z Ludwikiem Zajączkowskim Prezesem PZGS, który poczęstował muzykantów beczką żywieckiego piwa. Napój smakował, bo panował ogromny upał. W drugi dzień Zielonych Świąt orkiestra ponownie przyjechała do Wadowic, aby powitać I-szo ligową Spartę Bratysława przybyłą z Czechosłowacji na mecz piłkarski z A-klasową Skawą Wadowice. W czasie przerwy meczu orkiestra koncertowała na bieżni stadionu przy ul. Emila Zegadłowicza. Kilka dni Później w restauracjach, cukierniach i sklepach wadowickich pojawiły się gazetki ze zdjęciami orkiestry z Zygodowic.

Była to wspaniała reklama Zygodowic. Kiedy dziękowałem Henrykowi Świadkowi za udział orkiestry w Świecie Ludowym spytałem mistrza czy w chwili tworzenia tej orkiestry zdawał sobie sprawę jaką ta orkiestra może przynieść nobilitację zarówno Jemu jak i jej muzykantom i Zygodowicom – Mistrz spojrzał na mnie, uśmiechnął się i powiedział, że nic takiego mi po głowie nie chodziło i dodał, chciałem coś zrobić dla młodzieży i wsi i to mi się udało.

Patrząc dziś z perspektywy ponad 55 lat na całokształt działalności muzycznej orkiestry dętej w Zygodowicach pragnę szczególnie podkreślić, że wniosła ona bezcenny wkład artystyczny w dzieło rozwoju i upowszechnienia kultury nie tylko w skali własnej wsi, lecz także parafii Woźniki, gminy Tomice, powiatu wadowickiego, województwa krakowskiego, bielskiego a obecnie małopolskiego.

Ta orkiestra w minionym okresie ponad 300 razy uczestniczyła w uroczystościach religijnych a ponad 400 razy w imprezach świeckich. Te dwie liczby mówią same za siebie...”

Henryk Świadek zakupił znaczną część instrumentów, opłacał naukę gry i udostępniał pomieszczenia na próby zespołu. Z grona ’’ bardziej wprawionych” muzyków utworzono ludową kapelę kierowaną przez Czesława Cielebona z Radoczy. W kronikach zespołu odnotowano występy podczas procesji rezurekcyjnej w Woźnikach i akademii kościuszkowskiej w Bachowicach (1946), udział w manifestacjach na grobie lotników amerykańskich (1946, 1947). Orkiestra nosi krakowskie kaftany, spodnie, sukmany i rogatywki-szyte przez H. Świadka. W 1947 r. batutę przejmuje Czesław Cielebon z Radoczy. Zespół występuję podczas ’’majówek” gromadząc datki na elektryfikację wsi (1948). Wówczas został zapoczątkowany piękny zwyczaj odwiedzania domostw z noworoczną ”kolędą”. Liczącą 26 członków orkiestrą kieruje teraz p. Marian Kowalczyk, przynosząc swoje doświadczenia z gry w wojskowych zespołach muzycznych. Przez krótki czas orkiestrę prowadzi Józef Karamański – także z wojskowym doświadczeniem. 1952 r. przynosi aresztowanie H. Świadka, zygodowickich działaczy PSL i rekwizycję instrumentów.

Orkiestra w krakowskich kaftanach, spodniach, sukmanach, rogatywkach uszytych przez Henryka Świadka.

Odrodzony po trudnych latach zespół uświetnia uroczystość 25-lecia pracy Mariana Stawowskiego (kier. Szkoły 1958 r.), pielgrzymki kalwaryjskie, kapłańskie, prymicje, wreszcie odsłonięcie tablicy ku czci organizatorów tajnego nauczania (1983 r.) i własne 40-lecie (1985 r.). Są to początki nawiązania kontaktów z orkiestrą w Choczni.

Odsłonięcie tablicy upamiętniającej tajne nauczanie w czasie IIwojny światowej w Zygodowicach – rok 1982


Przemarsz orkiestry z okazji 40-lecia w 1985r.

Uroczystość 50-lecia KGW i 100-lecia Kółek Rolniczych w Zygodowicach – 22.V 1988r.

Zespół od 1979 r. należy do Polskiego Związku Chórów i Orkiestr i działa w oparciu o środki G.O.K. Tomice. W tym czasie przyjmowani młodzi muzycy są od podstaw uczeni przez Mariana Kowalczyk, kapelmistrza orkiestry w l. 1948r – 1988r.

Uroczystość Bożego Ciała –Woźniki 1987r. ( na pierwszym planie pierwszy z prawej kapelmistrz Marian Kowalczyk).